Po dwóch dniach szeroko pojętej leserki, innymi słowy teoretycznych i praktycznych zajęć z autoratownictwa, nasz kurs tatrzański wraca na właściwe tory. Powrót dobrej pogody na Halę Gąsienicową umożliwia nam wznowienie łojenia!
Kurs tatrzański // dzień siódmy // Zadni Granat // Filar Staszla
Cel na siódmy dzień kursu to droga na zachodniej ścianie Zadniego Granata – Filar Staszla [ V, WHP 217 ]. Nieśpiesznie podchodzimy pod drogę, gdyż przed nami widzimy trochę ociągający się inny zespół kursowy. Ubieramy wdzianka i gdy ekipa znika nam z pola widzenia startujemy.
Przypada mi prowadzenie w pierwszym zespole, w drugim prowadzi Janek. Tu pokonujący jeden z ciekawszych fragmentów drogi – czwórkową romboidalną płytę.
Przed przewieszonym kantem filara (V), gdzie zaczyna się czwarty wyciąg.
Rafał wspinający się ostrzem filara.
Drogę kończy 10 wyciąg, będący najpiękniejszym na drodze, wspinanie w płytowej ściance (V-). Po ukończeniu mamy do wyboru kilka wariantów, my decydujemy się na zjazd z ósemki odrobinę w prawo, a następnie trawkami w dół do szlaku schodzącego z Koziej Przełęczy i wracamy do Betlejemki.
Dzień ósmy // Zamarła Turnia // Droga Motyki
Kolejny dzień to część dwudniowej wyrypy. Pierwszy etap to podejście przez Kozią Przełęcz pod słynną południową ścianę Zamarłej Turni, opadającą w kierunku Pustej Dolinki gładkimi ścianami (różnica poziomów wynosi do 150 m), uchodzącymi długo za niemożliwe do przejścia. Na zejściu z Koziej, od razu rzucają nam się w oczy zespoły oczekujące pod ścianą oraz dwa w ścianie. Jeden na drodze Jargiło-Paćkowski (VI+), której pierwszy wyciąg prowadzi piękną i efektowną ryską oraz drugi na naszej Drodze Motyki [ V, WHP 158] czyli jednej z największych piątkowych klasyków tatrzańskich.
Pierwszy wyciąg drogi to piękne czwórkowe zacięcie, prowadzące pod okap, gdzie można założyć pierwsze stanowisko (druga możliwość to odbicie w prawo i stan na odpękniętym bloku). Tymczasem Rafał w akcji.
Tu już drugi wyciąg, prowadzący Janek i ja asekurujący go na stanowisku.
Rafał w płytkim zacięciu na trzecim wyciągu.
Na stanie, przed ostatnim wyciągiem, konsekwentnie porządeczek ;-)
Ostatni czwarty wyciąg to piękne zacięcie, którym idziemy do góry, by potem przejść w lewo do kluczowego kominka. Wychodzimy na wielką półę, gdzie zakładamy stan z pętli. Następnie przechodzimy kilka metrów w lewo i zjeżdżamy ze stanu wspólnego z „Drogą Klasyczną”.
Po ukończonej pięknej drodze czujemy radość, a ja wiem, że jeszcze na nią wrócę ;-)
Po zjeździe do szlaku schodzimy orlą percią do Koziej Przełęczy i stamtąd pod ścianę, gdzie między głazami ukryliśmy plecaki. Rozszpejamy się i w drogę do Piątki, tam mamy zamiar coś zjeść oraz przekimać.
Ciepły posiłek i kilka zimnych, orzeźwiających piw stawia nas na tyle na nogi, że zamiast na glebie w zapchanej turystami jadalni za 20 zł, decydujemy się na opcję znacznie tańszą, równą zero złotych na ławkach obok schroniska :-D
Kurs tatrzański // dzień dziewiąty // Mnich // Droga Orłowskiego
Grubo przed wschodem słońca, pobudka. Jest jeszcze zimno i ciemno. W związku z tym szybkie śniadanie, herbata i czas zacząć drugi etap dwudniówki. Idziemy przez Szpiglasową Przełęcz pod Mnicha, gdzie mamy do wyboru kilka opcji. Którą z nich wybierzemy..? Na przełęczy coraz piękniejsze widoki, wreszcie wstaje słońce i dzień budzi się do życia.
Na horyzoncie pojawia się nasz cel, będący dla niektórych marzeniem, które jeszcze niedawno wydawało się zupełnie poza zasięgiem. Teraz wydaje się już coraz bliżej spełnienia…
Ostatecznie decydujemy się na Drogę Orłowskiego [ V ] Startujemy z Dolnej Półce Mnichowej, w charakterystycznym zacięciu ze stojącą taflą granitu. Obok, po prawej biegnie rajbungowa droga „Wacław Spituje”.
Po wyjściu z zacięcia pokonujemy przewieszkę, a potem w lewo do kolejnego zacięcia i w górę na półkę, gdzie zakładamy stan. Drugi, trzeci, czwarty wyciąg, idzie sprawnie. Wchodzimy na głaz szczytowy Mnicha – jest przepięknie!
Wiem, że tu wrócę inną drogą ;-) Zjeżdżamy, daleka droga przed nami, musimy przedostać się do Betlejemki. Na Przełęczy Szpiglasowej jesteśmy już drugi raz tego dnia, ale widoki wynagradzają trudy.
Zbliżamy się do Dolinki Pustej. Południowy Filar Koziego Wierchu to też potencjalny cel
a od Zamarłej nie sposób oderwać wzroku…
W końcu zmęczeni docieramy na halę do Betlejemki, kawał drogi dziś za nami…
Dzień dziesiąty // Kościelec // Byczkowski
Rafał odpuszcza ostatni dzień i wyjście, więc nazajutrz już w trójkę atakujemy zachodnią ścianę Kościelca i Drogę Byczkowskiego (VI-), to kursowa droga z górnej półki. Kluczowe miejsce to świetne wspinanie w odciągowej rysie w załupie, na piątym wyciągu. Jest to też kolejna lekcja, bo wspinamy się w zespole trójkowym. Zdjęć niestety brak, jedyne dwa są ze zjazdów, zrobione przez kolegów z innego zespołu kursowego, robiących drogę po nas.
Podsumowując, czy warto było iść na kurs tatrzański? Wydaje mi się, że odpowiedź jest zbędna :-) Dzięki Ci Rafale, Janku, Krzyśku za świetnie spędzony czas! Oby do przyszłego sezonu, już nie mogę się doczekać! Teraz jeszcze w skały zanim spadnie śnieg!
KONIEC CZĘŚCI #2 // CZĘŚĆ #1
Jeśli chcesz obejrzeć więcej zdjęć autorstwa Kierownika, Janka i moich z kursu tatrzańskiego, zajrzyj do galerii: Tatrzański 2012, a jeśli podobał Ci się wpis to koniecznie daj mi o tym znać – zostaw like’a, komentarz lub podaj dalej! Twoja rekomendacja bardzo mnie ucieszy. Zachęcam Cię również do odwiedzania moich profilów na Facebooku i Instagramie, a także do częstego zaglądania na stronę pionowemysli.pl po więcej informacji, zdjęć, inspiracji czy ciekawostek z naszych eksploracji wspinaczkowo-podróżniczych. Możesz również zostawić mi swój adres e-mail by na bieżąco otrzymywać info o kolejnych wpisach.
Pozdrawiam!
Krzysiek | Pionowe Myśli
Pingback: Taternickie rozdziewiczanie cz.1 - Pionowe Myśli