Świąteczne Soko

Podczas któregoś z wcześniejszych pobytów w Dolinkach Podkrakowskich, zakiełkowała we mnie myśl o Wielkanocnych Sokolikach. Znalazło się parę osób które, mniej lub bardziej, podłapało temat. Efektem czego korzystając z optymistycznych prognoz, ostatecznie w składzie czteroosobowym, meldujemy się w wielkosobotnie południe na dobrze mi znanym campie 9up.

Jako, że goszczę tutaj czwarty raz, a moi kompani debiutują, biorę na swoje barki odpowiedzialność kustosza rejonu ;) Nie chcąc marnować czasu na rozbijanie namiotów, od razu ruszamy w skały. Na początek wybieramy Stodołę w rejonie Sukiennic, a dokładniej Filar Stodoły (V). Zetknąć się z tutejszym granitem – jako pierwszy – ma sposobność Tomek.

Następnie po nim, wszyscy pokonujemy tę krótką, ale zarazem bardzo przyjemną drogę. Co cieszy mnie najbardziej – tutejsza skała wprawia moje towarzystwo w zachwyt, no może z wyjątkiem Mig :P. Bierzemy się za kolejne drogi na prawo od filara – najpierw pokonujemy Dziurki (VI+).

Potem za cel obieramy sobie z Dymionem, Ściankę Małolata (VI.1). Mój partner, łyka ją OS-em, ja podchodzę nieco bardziej sceptycznie i jak to wtedy najczęściej bywa zamulam przy starcie, który okazuje się być kluczowym miejscem drogi. Gdy w końcu uwierzę, że „przecież to dobrze trzyma” pierwsza moja sokolikowa „sześćjedynka” staje sie faktem :) W międzyczasie, z różnym powodzeniem, Mig z Tomkiem walczą na sąsiedniej drodze – Rodeo (V+). W tym momencie dajemy Stodole nieco „odpocząć” i przenosimy się na Chatkę. Ładujemy się z Dymionem w Bardzo Trudne Początki (VI.1+), początek drogi jest masakryczny, nikłe stopieńki i krawądki-żyletki, Dymion radzi sobie świetnie z tym „szajstwem” i kolejna droga pada w najczystszym stylu.

Ja z kolei… robię sobie dziurę w serdecznym palcu na startowym, ostrym podchwycie, wobec czego odpuszczam temat, przenosząc się na łatwiejszy wariant Trudne Początki (VI+). Bardzo ładna droga i choć mimo, że mnie trochę pompuje, puszcza bez większych problemów. Dymion uskrzydlony poprzednimi sukcesami, rozprawia się z kolejną drogą, tym razem, w drugiej próbie, jego łupem pada Cudowne ocalenie (VI.2)

W trakcie naszych poczynań nie próżnują Mig z Tomkiem, zmagając się, tuż obok nas, najpierw z poleconym przeze mnie, Środek Chatki (VI), a następnie Młodym Murarzem (IV) na Dużym Michale. W tę ostatnią, powoli kończąc dzień, ja również się wbijam, a na Stodole i wspominanym już wcześniej Rodeo (V+) kończymy zmagania pierwszego dnia.

Wieczór na campie upływa nam przy grillu i świątecznych smakołykach przytachanych z domu przez Mig ;), do tego oczywiście jedno z moich ulubionych czeskich piw Rohozec Skalak.

Wielkanocną niedzielę, zgodnie z tradycją trza rozpocząć śniadaniem z przytupem. Podobnie jak wieczór, poranek spędzamy w piątkę, gościem specjalnym – żarłocznym Rudzielcem :P

Niedzielę zaczynamy tam gdzie skończyliśmy sobotę, czyli pod Chatką. Wg indywidualnych preferencji, Tomek i ja na Kanciku Chatki (V), Dymion natomiast na Środku Chatki (VI). Po tejże rozgrzewce przenosimy się Dymionem na Michały i lecimy po kolei – Ściankę Nowaczyka (VI) oraz Michał Ledwo dychał (VI+) – obie bardzo ładne. Nachodzi nas myśl, że pora na załojenie czegoś na wschodniej ścianie Sukiennic. Pada na Ściankę Lwowa (VI.1). Pokonanie jej nie przychodzi nam łatwo, Dymion najpierw błądzi za bardzo w prawo w trudniejszy wariant Maślanych palców, ja z kolei ulegam pokusie ucieczki w trudnościach zbytnio w lewo na półkę. Drugie nasze próby kończą się jednak pełnym sukcesem :)

Postanawiamy zmienić lokalizację i przenosimy się pod zachodnią ścianę Sukiennic. Jednakże ani wstawki na Średniej Arytmetycznej (VI.1) (Dymion),

ani na Rysce Tygryska (V+) (Tomek) nie przynoszą powodzenia. Podobnie zresztą jak moja próba na długiej i pięknejO La Va (VI.1)

oraz Dymiona na Tańcu Tygryska (VI.1+). Na koniec dnia „oblegamy” Michały. Mig z Tomkiem jadą po kolei: Z kamyczka na kamyczek (V+), Schodki do Nieba (III+) oraz Michał Ledwo Dychał (VI+). Tylko ostatnia im się nie poddaje. Tymczasem ja zamykam dzień wspomnianą jako pierwszą, droga z kamyczkami, po czym wracamy na camp. Wieczór spędzamy przy grillu, browarku i niedokończonym karcianym tysiącu.

W lany poniedziałek nosi mnie od rana, dosłownie. Efektem czego gdy towarzystwo wstaje, zostaje zaskoczone przez… poranną jajecznicę :D Tym razem kierujemy się w stronę Zipserowej Czuby, w nadziei na „dla każdego coś miłego”. Podczas gdy Tomek z Moniką pokonują Gardening (IV+), ja rozprawiam się z Diretką WKW (VI+/1). Niestety, od jednej ze stałych bywalczyń Sokolich, dowiaduję się, że użyłem chwytu z sąsiedniej drogi za (VI). Bywa i tak, kiedyś powtórzę.

Przenosimy się na wschodnią ścianę i wbijam się w Dozenttissime (VI). Godna polecenia, bardzo ładna droga. W tym samym czasie nasi kompani pokonują kolejne drogi po drugiej stronie Zipserowej, Dozentówkę (IV+) oraz Ku Chwale Kursantów (V).

Jak się okazuje, naszą ostatnią przystanią, podczas tego pobytu w Sokolikach jest Baba. Po przenosinach w jej kierunku, rozpoczyna się solidna zlewa. Jednak, jako że w przeciągu godziny i tak mieliśmy się zbierać, płaczu nie ma. Wracamy na camp gdzie w deszczu zwijamy namioty i z obowiązkowym przystankiem, w kultowej Mama Rosie na obiad, kończymy.

Zdjęcia (poza ostatnim), dzięki uprzejmości Moniki i Tomka ;) Więcej w galerii —> Sokoliki

Comments

  1. Artur Szymanowski

    Fajna wielkanoc :-)
    Ja też miałem problemy na Rysce Tygryska. Droga zatrzymała mnie powyżej ostatniego ringa, ale po długiej walce ostatecznie udało mi się ją przejść. Chociaż, nie powiem, nie było to zbyt intuicyjne. A mokra od kropiącego deszczu skała, nie pomagała.

    A kojarzysz może jak biegnie Gardening na Zipserowej? To ta droga jak idę, czy ta sąsiednia? https://lh3.googleusercontent.com/-5gtcm0g9EnA/U4LxLw9lyOI/AAAAAAAA6w0/gyW6vHNwoRA/s800/P1070766.JPG
    Bo na topo Micaja nie ma jednej z tych ubezpieczonych dróg, ale wydaje mi się, że ta „moja” to właśnie ten Gardening.

    Reply
      1. Artur Szymanowski

        Dzięki :-) Teraz, znając jej nazwę, znalazłem w necie info o tej nowej drodze. Wcześniej jakoś nie mogłem sobie z tym poradzić ;-)

        Swoją drogą będę musiał dokładniej poprzeglądać informacje o nowościach sokolikowych, bo są drogi przewodnikowe, na których pojawiły się ringi i stanowiska, a w książce nie ma o tym informacji.

        Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *