Gdy od Patrycji i Eli pada propozycja uderzenia w skały w środku tygodnia a pogoda murowana od razu podłapuje temat. Pada na Rzędkowice, znakomity cel na środek tygodnia, na weekend już mocno dyskusyjny z uwagi na tłumy i kolejki pod skałą. Dokooptujemy Damiana do składu i jedziem.
Po dotarciu, trochę dezorientacji, bo to lampa przeszkadza, a to z kolei w lesie wspinać się nie da z powodu grasujących tam, krwiożerczych bestii. Może jednak gdzie indziej? W końcu jest decyzja – zostajemy i robimy co się da ;) Na początek ładujemy się z Dymionem na „rozgrzewkową” Diete pasztetową (VI+) na Flaszce. I jak to z rozgrzewkowymi sześćpluskami bywa bułujemy się już na starcie. Ale za drugim razem po obczajce sekwencji przechwytów puszcza bezproblemowo zarówno Damiana, mnie jak i Elę. Patrycja była tu już wcześniej więc się nie wstawia. Następnie na tapecie Nikodemówka (VI+) na Okienniku Rzędkowickim. Klasyk rejonu, piękna długa (32 m) linia. Damian z Elą łykają ją od strzału. Nam z Patrycją psuje trochę krwi ale za kolejnym razem puszcza, uwielbiam takie linie, piękna sprawa.
Ela łoi jeszcze kolejne (VI+) Drink Bar na Słonecznej Turni, a Damian ładuję się w koszmarną Pozycję Żony (VI.1) z której się przewiązuje i zjeżdża. Drogi zdecydowanie nie polecamy.
Przemieszczamy się następnie pod Turnie Lechfora, gdzie z Damianem wstawiamy się w kolejny klasyk Komin Lechfora (VI). Mimo niewygórowanych trudności warto ją zrobić :) W międzyczasie dziewczyny walczą na Turni Kursantów i linii Moja Droga, ja Cię kocham (VI.1) Tym razem bez powodzenia. Gdy ja już myślę o otwarciu piwa :D Damian wstawia się jeszcze w Skorkówkę (VI.1) na której zalicza „pięknego krwawego lota do dziury”. Ale potem droga puszcza. Następnym razem pęknie ;)
Na tym kończymy, trzeba przyznać udany dzień. Trochę zdjęć, tym razem głównie z przejść Eli w galerii -> Rzędkowice