W poszukiwaniu Świętego Graala, czyli noworoczny warun na wschodniej Kościelca
Ostatnie dni roku 2015 przypominały czyste szaleństwo, dynamiczne zmiany planów, smsy, telefony… W końcu spontaniczna decyzja – jedziemy! Czytaj dalej ›››
Ostatnie dni roku 2015 przypominały czyste szaleństwo, dynamiczne zmiany planów, smsy, telefony… W końcu spontaniczna decyzja – jedziemy! Czytaj dalej ›››
Kiedy po raz ostatni byłem w górach zimą..? Kiedy byłem ostatnio zimą w Tatrach..? Odpowiedź na te pytania jest jednoznaczna i niezbyt optymistyczna… zdecydowanie zbyt dawno temu. Czytaj dalej ›››
Po raz kolejny gwałtownie zrywam się ze snu, odruchowo skrywając głowę w ramionach. Ponownie doznaję ogromnego uczucia ulgi. I tym razem to nie świst latających kamieni różnych gabarytów wokół naszych głów czy spod naszych stóp. Czytaj dalej ›››
Obok majestatycznej, południowej ściany Tofany di Rozes, królującej nad Cortiną d’ Ampezzo, nie sposób przejść obojętnie, zwłaszcza komuś tak odjechanemu na tym punkcie jak ja ;) Wysoka na 1000 metrów, szeroka na półtora kilometra, urozmaicona rzeźba, mnogość filarów i depresji, gęsta siatka dróg wspinaczkowych. Czytaj dalej ›››
Budzik dzwoni punktualnie o 3:55, nie bez problemu otwieram oczy, sprawdzam ostatnie prognozy otrzymane już po zaśnięciu. Nie jest dobrze… Mimo to wstaję żwawo. Czytaj dalej ›››
Zgodnie z powziętymi zamiarami, z uwagi na prognozy mówiące o korzystnej pogodzie, jednak tylko do wczesnych godzin popołudniowych, ruszamy w kierunku poznanych nam dwa dni wcześniej, nieco bliżej, Pięciu Wież. Czytaj dalej ›››
O comebecku w Dolomity myślałem już w zasadzie podczas powrotu z nich, ostatniego i zarazem pierwszego razu w 2011 roku. Wszystkie obrazy, które zobaczyłem wtedy głęboko wryły mi się w pamięć. Czytaj dalej ›››
Grań Żabiej Lalki. Są takie miejsca, w które – w zgodzie ze sobą – z założenia, możemy wybrać się tylko z tym jedynym kompanem, żadnym innym. Czytaj dalej ›››