Ryso(wanie)
Prognozy na weekend były więcej niż dobre – warun miał być znakomity, toteż zaproszenia znajomych w inne pasma górskie tym razem przegrały z moimi planami. Czytaj dalej ›››
Prognozy na weekend były więcej niż dobre – warun miał być znakomity, toteż zaproszenia znajomych w inne pasma górskie tym razem przegrały z moimi planami. Czytaj dalej ›››
Decyzja zapadła, kurs skałkowy zamiast na wiosnę postanowiłem zrobić już, wybór padł na szkołę Krzysztofa Wróbla, ABC Wspinania, jak wyszło w praniu okazało się, że lepszego wyboru chyba nie można było popełnić, ale po kolei. Czytaj dalej ›››
Koło środy zaczynam śledzić dokładniej pogodę w Tatrach, przede wszystkim rejon Krywania. Weekend rozkłada się mniej więcej tak: sobota lampa, a w niedzielę w okolicach południa możliwe burze… daję znać chłopakom…
Prognozy do końca trzymają się swej wersji, sobota odpada z różnych względów, pozostaje niedziela. Czytaj dalej ›››
C.D. Part II
W Żylinie o 17:30 łapię pociąg do Popradu-Tatry. Trasa pociągiem zajmuje około 1,40 h, więc zapadam w drzemkę w końcu sporo energii dzisiejszego dnia z siebie już dałem w Sulovie. Czytaj dalej ›››
Boże Ciało – w głowie były różne rzeczy, miejsca, plany, im bliżej tym więcej się klarowało. Ostatecznie miały być Tatry, miały być Słowackie i wreszcie koniecznie Wysokie, ale zanim do tego doszło, spontanicznie dołączyłem do ekipy rajczańskiej, wybierającej się na dwudniowy wspin w skały do Sulova. Czytaj dalej ›››
Miał być nocleg w Moku, w Piątce… Miały być Wrota mikstowo ze Szpiglasem plus coś na deser, a wyszło jak zwykle wszystko inaczej – czyli poszedłem na Krywań, a wylądowałem na Rysach… :)
Niedziela, ze znajomymi z Rajczy wyjeżdżamy kilka minut po 4. Czytaj dalej ›››
Sobota, otwieram oczy, patrzę na zegarek – 8:07, rzut okiem za okno – bez rewelacji – mimo to wstaję. Zapodaję jajecznicę z ostrą ilością cebulki, robię herbę w kubek i w termosik, do tego kilka kanapek i coś słodkiego w plecak. Czytaj dalej ›››
Tak w ogóle to miało tego nie być wcale, a już na pewno nie w ten weekend, ale od początku…
Przeglądając mapę w piątkowy wieczór, snując rozważania, gdzie by tu pójść w niedziele, by wykorzystać zapowiadaną pogodę “mur-beton”, olśniło mnie czemu by nie ruszyć już w sobotę i tak nic ciekawego do roboty nie miałem, a pogoda również “miała być”, więc kwestia tylko co i gdzie? Czytaj dalej ›››