Nieco masochistycznie…

Z kronikarskiego „obowiązku” parę słów o ostatnim masochiźmie skalnym w Súľovie ;)

Gdy wszyscy normalni mieszkańcy naszej planety, wyjechali nad morza, jeziora, oceany :D cieszyć się chłodem, zimnym piwem, drinami z parasolkami – wraz ze znajomymi, niepomni dających się we znaki, ostatnich upałów, jedziemy na wspin w Sulowskie Skały.

Na miejscu pada decyzja że uderzamy pod Školská Veže, tam będzie cień. I tak też jest, wbijamy się najpierw w nieco rzęchowatą Halababe (4), a następnie w ładną drogę o swojskiej nazwie WC Hit (6) ;) Kolejne droga to Tanec nad Placom (7) – tu crux już nie wszystkich (w tym i mnie) puszcza – trzeba będzie powtórzyć! Za to raczej bez problemów padają, prostsze nowe drogi: Plch (5) oraz Chlp (60.
Popołudniu zmieniamy skałę na znany mi już Chram – tam wbijamy się w „kosmiczne sześćpluski”. Chłopaki coś tam walczą, mnie moja Protiklady Sa Priťahujú (6+)niszczy na starcie i jestem zmuszony zjechać z pierwszej wpiny :/ ale jako że chłopaki mają na niej również problemy, morale nieco idzie w górę. Na tym kończymy dzień pierwszy, zawijamy do baru – pora na upragnione zimne piwkooo :D

Wraz z Patrycją i Mateuszem zostajemy do niedzieli, reszta wraca. Zatem camping, namioting, gięta z ognia, kolejne piweczko i śliwowica od Słowaków, ale szybko uciekamy od propozycji kolejnych kielichów bo mamy ambitny plan wstać o świcie, by choć trochę wspinać się w chłodzie ;)

Pobudka 5:40, jest chłodno – jest dobrze. Szybkie śniadanie i pod skały, wspólną decyzją pada na Trojzubec. Pod skałami okazuje się jednak, już tak chłodno nie ma… Zaczynamy z Mateuszem od New Age (6), klasyka biegnącego dwoma ryskami, który wciąż mi zalega. Pada w ładnym stylu, a z góry przepiękne widoki, niestety aparat w plecaku :( Patrycja z kolei wbija się w BU-BU (7-), interesującą drogę biegnącą rysą, kominem by następnie przejść w wymagającą płytę. Niestety palące słońce uniemożliwia Jej ukończenie drogi. W podobnych warunkach i z podobnym wynikiem walczymy z Mateuszem na przepięknej linii Adela se nevecerala (7-), tu na pewno wrócę w normalnych warunkach.

Spadamy do cienia. Najpierw próba na VPN i Penelopie (6+), ale dziwny, boulderowy start nas nie puszcza. Rozkminiam natomiast ładną drogę na Obelisku – Niagara (6-). Odciągi, przewieszenie, rysy, dobre chwyty i tylko przez wybitne tchórzostwo pada dopiero za drugim razem ;)

Na tym koniec masochizmu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *