Po ubiegłotygodniowej inauguracji w skałach w Mirowie, przyszła ochota na więcej. A że teraz po przerwie, wspinania potrzebuję jak najwięcej, przystałem na propozycję ochoczo ;)
Part I Olkusz,Januszkowa Baszta
Najpierw pada na rejon Olkusza, a że pod Pazurkiem tłumy z integry KW Warszawa, spadamy pod Januszkową Basztę. Krótkie rozpoznanie i po chwili z Patrycją wstawiamy się w „słoneczny” Jogging (V+). Pada bez większych problemów, choć ja chwilę zamulam przy jednym wyjściu z lewej nogi. Jako, że lampi niemiłosiernie „idziemy do cienia”, gdzie działa reszta ekipy. Cień ma swoje plusy i kilka… set małych minusów tnących nas bez litości. Więc trzeba się ruszać, po kolei pada Carries media (V) oraz Gruppenfuhrer Bąk (VI+). Patrycja sobie po nich biega ;) mnie Bąk puszcza za drugim razem. Następna w kolejce Solówka (VI+) czujne, techniczne wspinanie do 3 wpinki potem lajt (podobno bo mnie nie puszcza). Na koniec Zakon Krzyżowców (V+) dwie próby, dwa razy ten sam błąd i nie urobiona :/ ale ładna więc będąc w pobliżu wrócę na nią.
Part II Dolina Będkowska, Rogata Turnia & Pytajnik
Pod Rogatą Turnią robię za asekuranta (nieidealnego :P), kusi Będkoróg ale jakoś brak mi spręża.
Na Pytajniku przy akompaniamencie W.O.K.T. (Wielkiej Orkiestry Komarów Tnących), próbuje wbić się w Na skraju Cienia (VI) ale podejście pod drogę kilka metrów ostrym haszczingiem mnie zniechęca. Przeklinając pod nosem, postanawiam, że nie wspinam się i … wbijam się w Prostowanie Pytajnika (VI.1) :D Piękna długa droga – potrzeba 12 ekspresów – zaczyna się wymagającą rysą (trudności), by po pierwszych czterech wpinkach przejść w połóg z małymi płytkimi stopniami i również takowymi chwytami. Świetna! Ku mojemu ogromnemu zadowoleniu i chyba równie wielkiemu zaskoczeniu, w ładnym stylu udaje się ją urobić. Po odpoczynku zamiana ze znajomymi, oni na Prostowanie Pytajnika my na Prawy Pytajnik (VI.1), ale wyjście z rysy mnie nie puszcza. Patrycja oczywiście po obu tych ładnych drogach przebiega się „z flasha ” :P
I na tym koniec. Jak na drugi wyjazd w skały po kontuzji oraz dwu i pół miesięcznej przerwie jest radość, której nie zmąci nawet pożarcie przez komary! :D
W tym sezonie największą trudność stanowi trzymanie się chwytu jak komarzyca wbija się w prawą pache;)
Teraz w weekend w Łysych było znacznie „spokojniej” ;-) ale to też sprawa aury niedzielnej.